Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wielka Wyspa
Park Szczytnicki – powód do dumy i do wstydu

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wrocławianie powtarzają samochwalczą opinię, jakoby Park Szczytnicki był największym i najpiękniejszym założeniem parkowym w miastach Europy.
Park Szczytnicki  – powód do dumy i do wstydu

Park Szczytnicki  – powód do dumy i do wstydu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Park Szczytnicki  – powód do dumy i do wstydu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Park Szczytnicki  – powód do dumy i do wstydu
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

W rzeczywistości istnieją dziesiątki parków znacznie większych, i to nie tylko w miastach-kolosach, jak Moskwa, Londyn, Paryż czy Berlin. Nie jest też najpiękniejszym, wobec położenia na terenie monotonnie płaskim i wobec poddania go zbyt rutynowemu zarządzaniu, bez wyobraźni i bez nowej wiedzy ekologicznej. Mimo tego jest to obiekt nadzwyczajny na skalę europejską, ale z dwóch innych powodów.

Po pierwsze, jest jednym z najwcześniejszych założeń parkowych utworzonych nie od zera, lecz poprzez dostosowanie resztek odwiecznego lasu nadodrzańskiego do potrzeb parku publicznego, co nastąpiło już na przełomie wieku XVIII i XIX. Był on tłumnie odwiedzanym obszarem publicznym „Scheitniger Park”, choć jeszcze położonym 2 km poza zabudową miejską.

Po drugie, w północnej części parku zachowały się dwa większe fragmenty dawnego lasu liściastego z dębami liczącymi po ok. 300 lat. To sprawia, że do niedawna był to park miejski o nadzwyczajnej różnorodności żyjących w nim dzikich zwierząt, zwłaszcza ptaków (40-50 gatunków lęgowych) i nietoperzy. Podam jeden przykład: gniazduje w nim corocznie 6 gatunków dzięciołów, i to z największym z nich – dzięciołem czarnym – włącznie. Podczas gdy na całych Wyspach Brytyjskich występują ich tylko trzy gatunki. Stąd odwiedzających nasz ośrodek ornitologiczny badaczy zachodnioeuropejskich wystarczy zaprowadzić do tego Parku, by uzyskać ich niekłamany podziw.

Niestety, podziw ten nie należy się sposobowi gospodarowania tym bogactwem, jak i innymi parkami naszego miasta. Mimo pewnego postępu w ostatnich latach w zakresie „ekologizacji” gospodarowania zielenią miejską, wciąż wynik jest daleki od zadawalającego. Odnosi się to do stanu szaty roślinnej traktowanej z ogrodniczą rutyną, i to pomimo relatywnej naturalności części P. Szczytnickiego oraz pomimo zmieniającego się klimatu. Coraz dłuższe okresy wysokich temperatur, powodujące zamieranie („płowienie”) naszych trawników, jakoś nie skłaniają nikogo do ich zraszania (jak to bywa w klimacie śródziemnomorskim), a – paradoksalnie – do częstego wykaszania, czyli osłabiania i tak osłabionych suszą roślin.

Wrocław nie ma wszak klimatu z częstymi deszczami, jak Wyspy Brytyjskie, aby ślepo naśladować w nim tamtejszą intensywność gospodarowania. Pieniądze ze skąpego budżetu można by raczej przeznaczyć na osłabianie skutków susz wiosenno-letnich. Jest też absurdem pedantyczne wykaszania nawet rachitycznej roślinności pod drzewami i uparte usuwanie całej biomasy z opadłych liści i skoszonych traw (bez zastępczego nawożenia), co zubaża glebę i wpływa hamująco na rozwój drzew. W Parku Szczytnickim spotykamy już niemal „pustynne” płaty powstające po niepotrzebnym wykoszeniu i wygrabieniu warstwy runa. W miejscach o tak ubogiej roślinności wykaszanie dla uzyskania efektu estetycznego powinno być mocno ograniczone, a w pozostałych winno być dopasowywane częstością i terminami do aktualnej sytuacji wilgotnościowo-klimatycznej. Koszenie żółknących trawników, zamiast ich zraszania, jest i szkodzeniem przyrodzie i marnowaniem pieniędzy.

Nie przypuszczam, by decydenci w gospodarce zielenią miejską byli analfabetami, nie przypuszczam też, by nie słyszeli o argumentacji ekologicznej. Problemem jest więc chyba uparta tradycja: przyzwyczajenie do rutynowego działania. Niech tam inni chwalą jakieś nowinki, „ale ja tu decyduję”. Zapomina się o tym, że nie każda tradycja (np. wbijanie na pal) jest godna kultywowania. Nie jest nią też walka z krzewami poprzez nadmierne przycinanie. O naszej polskiej nietolerancji dla krzewów pisałem już kilkakrotnie. Wciąż bezskutecznie. Tradycja ogrodnicza doprowadziła do znamiennego „zwycięstwa” tak pojętej sztuki ogrodniczej. Pokonała ona... wrocławskie słowiki! W całym Parku Szczytnickim (93 ha zadrzewień) w roku 2011 już nie gniazdowała ani jedna para słowików rdzawych Luscinia megarhynchos, choć dawniej śpiewano o nich we wrocławskiej piosence: „na przystankach nucą słowiki, dźwięczy echem cały park...” . Chodziło w niej naturalnie o Park Szczytnicki. I oto miejsce ostatniej tamtejszej pary lęgowej, tuż przy parkowym odcinku ul. Kopernika, poprzedniej wiosny zdewastowano równoczesnym na większej powierzchni i nadmiernie brutalnym przycięciem bujnych krzewów jaśminowca, a zarazem wygrabieniem życiodajnej ściółki będącej słowiczą jakby chłodziarką z pokarmem.

A jeszcze w latach 1960 park ten był pełen nie tylko słowików, kosów i drozdów śpiewaków, ale i rzadszych ptaków zaroślowych. Poetka M. Jasnorzewska-Pawlikowska stwierdziła z emocją: „Przecież się nie zabija słowików...”, choć gdzie indziej, w ubogiej Kalabrii, słowiki bywają dostarczane na stoły bogatych turystów jako przysmaki. Przypadek wrocławski jednak dowodzi, że można zabijać je nie tylko z pomocą procy lub broni palnej, ale także poprzez uniemożliwianie by pojawiło się nowe pokolenie słowików. Cóż, wprawdzie z innych powodów, ale i nasz „chłop żywemu nie przepuści, jak się żywe napatoczy, nie pożyje ci, a jużci”. Ta antyprzyrodnicza tradycja wciąż jest żywa w chłopskim z pochodzenia Wrocławiu.

Podstawową funkcją parku miejskiego jest zapewnienie ludziom wypoczynku wśród zieleni, w oazie spokoju odizolowanej od miejskiego szumu, kurzu i zadymienia. Niestety, w tym zakresie zarysowują się największe zagrożenia dla przyszłości naszego najcenniejszego parku. Urbanistyczna ekspansja w kierunku wschodnim (Wojnów, Kamieniec, Jelcz) nasila zabójczy dla Parku smog i hałas komunikacyjny. Do tego przyczynia się jeszcze słynna rycząca fontanna, konkurującą hałaśliwością z szumem ulicznym, bo słyszalna z odległości ponad pół kilometra. Czy nie można jej ściszyć? Po drugiej stronie parku, po jego obrzeżach, także mamy hałaśliwe ulice Różyckiego i Paderewskiego (ponad 700 poj./godz. w szczycie).

Jest jeszcze jeden powód, dlaczego Park Szczytnicki nie we wszystkim może się podobać. Tym powodem jest rozpaczliwy jego stan sanitarny. Jest zdumiewające, że zarządcy zieleni miejskiej mają nieskończoną ilość pieniędzy na częste wykaszania traw, przycinanie krzewów i wygrabianie ściółki, gdzie trzeba i gdzie nie trzeba. Ale to chyba z powodu tamtych zbędnych wydatków brakuje pieniędzy na:

a) zatrudnienie choć dwóch osób, by od czasu do czasu wyzbierały śmieci z miejsc oddalonych od ścieżek (a gdzie gniją one od wielu lat), bo zmotoryzowani pracownicy zieleni miejskiej nawet na 5 m nie odejdą od swych pojazdów (chodzenie nie jest w modzie!),

b) nakłonienie strażników miejskich aby od czasu do czasu zapolowali w parkach na wandali, zamiast tylko na źle parkujących kierowców. No i wreszcie na zadbanie o komfort ludzi, aby nie musieli z rozpaczą biegać po parku za ... potrzebą fizjologiczną.

Przez 60 lat po wojnie pozwoliliśmy by zabytkowa toaleta przy ul. Różyckiego rozpadła się, a jedna zachowana i druga niedawno dostawiona (Toitoi), to stanowczo za mało, jak na tak rozległy obszar. A skutek jest wstrząsający: ludzkie, nie mówiąc o psich, kupy widuje się i czuje w całym parku... w krzakach.

I to ma być Stolica Europejskiej Kultury? Przydałoby się trochę więcej wstydu, a mniej zarozumialstwa.

Prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć

Profesor Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego, ornitolog, badacz ekologii zwierząt w miastach, członek Rady Naukowej Obiektu UENSCO we Wrocławiu


Prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl