Dziki zamieszkały na nieużytkach przy wałach Odry. Codziennie odwiedzały park przy Braci Gierymskich, gdzie znajduje się kort tenisowy i plac zabaw.
- Zwierzęta szukały pokarmu. Wzdłuż wałów rosną prawie same dęby, a dziki uwielbiają żołędzie. Wieczorami podchodziły do zabudowań licząc, że jeszcze znajdą coś do jedzenia – mówi Piotr Gawłowski, mieszkaniec Braci Gierymskich.
Kiedy o dzikach zrobiło się głośno sporo mieszkańców bało się wychodzić na spacery. Tydzień temu zawiadomiono policję i straż miejską. Wczoraj straż zorganizowała obławę na zwierzęta.
- Wcześniej w parku rozkładaliśmy środki odstraszające, ale bez rezultatu. Ostatecznie teren zablokowaliśmy i dzik został odłowiony – informuje Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej.
Locha spacerując z małymi może być groźna. Co zrobić, kiedy w parku spotkamy dzika? Specjaliści radzą, aby stada omijać. Jeśli locha biegnie w naszą stronę, to należy ratować się ucieczką na drzewo. Rok temu w okolicach Olsztyna dzik zaatakował 50-letnią kobietę. Obrażenia okazały się bardzo ciężkie i kobieta zmarła.
- Biegnący dzik porusza się z prędkością 50 km na godzinę. Dlatego nie mamy szans na ucieczkę. W takich przypadkach szukajmy drzewa. Rany kąsane są najbardziej niebezpieczne – opowiada dr Tomasz Grabiński, weterynarz z wrocławskiego zoo.
Zwierzęta bliżej nas
Uśpiony zastrzykiem dzik na Biskupinie trafił do Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Złotówku, który jest jednostką organizacyjną Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Najczęściej zwierzęta można spotkać na Osobowicach, Ołtaszynie, Gaju i innych peryferyjnych osiedlach. Tydzień temu dorodna sarna biegała na parkingu przy szpitalu na Borowskiej.
- W okolicy są trzy parki i wiele nieużytków. Wcześniej widziałem lisy i zające, ale sarnę przeoczyłem – mówi pracownik ochrony.
Dlaczego zwierzęta podchodzą coraz bliżej ludzkich siedzib? Zdaniem naukowców winny jest człowiek, który rozbudowuje aglomerację miejską i ingeruje w środowisko.
Karmniki na rogatkach
Według naukowców rozpoczął się proces „synurbizacji”, czyli ewolucyjnego przystosowania się roślin i zwierząt do warunków miejskich.Przebieg tego procesu przyśpiesza człowiek wyrzucając żywność lub dokarmiając zwierzęta.
- Dziki bytują na granicy miasta z powodu dostępu do pokarmu. Zwykle spłoszone uciekają. Miasto się rozbudowuje, a zwierzęta nie mają bezpiecznych schronień. Lisy, dziki, sarny, kuny przystosowują się do nowej sytuacji bardzo szybko. Jednym z rozwiązań jest budowa karmników na obrzeżach miasta – podsumowuje Iwona Nadolska, wolontariuszka z fundacji Ebra, która opiekuje się zwierzętami.