Mirosław Kania zaginął 19 marca. Wyszedł rano do pośredniaka i już do domu nie wrócił. Po paru dniach rodzina zawiadomiła policję i fundację „Itaka”.
- Wydrukowaliśmy ponad 30 ogłoszeń z rysopisem syna. Rozwiesiliśmy je na przystankach, w witrynach sklepów i na słupach ogłoszeniowych na Biskupinie i Sępolnie. Wsparło nas kilkadziesiąt osób, ale tylko dwie twierdziły, że widziały syna – opowiada matka zaginionego.
Po czterech tygodniach mężczyzna odnalazł się za granicą. Jednak rodzina nadal nie wie, w jakim kraju przebywa.
- Syn wyszedł do biura pośrednictwa pracy. Tam prawdopodobnie spotkał kogoś, kto zaproponował mu pracę za granicą. Od tej pory kontakt się urwał. Fundacja „Itaka” powiadomiła nas, że Mirek żyje – dodaje matka 42-latka.
Zaginieni bracia
Do podobnej sytuacji doszło w Szczepanowie koło Środy Śląskiej. Rodzina przez wiele miesięcy poszukiwała zaginionych braci 50-etniego Mariana i cztery lata starszego Edwarda Łukowa.
- Trzech mężczyzn zaproponowało braciom robotę na osiedlu pod Berlinem. Jeden z nich był Romem. Mieli ładować meble na ciężarówki. Potem ślad po nich zaginął - opowiadał Lucjan Malicki, sąsiad, który ostatni raz widział braci.
Rodzina zaangażowała w poszukiwania niemiecką policję, fundację oraz jasnowidzkę z Głogowa, która za wizytę pobierała 200 zł. Po wielu miesiącach braci odnalazł jeden z mieszkańców pracujący w Niemczech.
- Mężczyzna twierdzi, że widział zaginionych i z nimi rozmawiał. Z jego relacji wynika, że Marian i Edward mają pracę, dlatego nie chcą wracać – informowała Marta Stefanowska oficer prasowy policji w Środzie Śląskiej.
Informacje okazały się prawdziwe. Bracia przez wiele miesięcy pracowali w Niemczech. Kiedy robota się skończyła powrócili do Szczepanowa. Nie wiadomo, dlaczego żaden z nich nie powiadomił rodziny.
Nie mają pracy, ani języka
Rocznie „Itaka” poszukuje ok. 1500 osób zaginionych. Z tego odnajduje się około osiemdziesiąt procent. Ze wszystkich zgłoszeń około trzysta osób odnajduje się za granicą.
- Wielu Polaków nie daje sobie rady za granicą. Zdarza się, że po przyjeździe nie mają pracy, nie znają języka, nie wiedzą, gdzie szukać pomocy i nie mają pieniędzy na bilet powrotny – wylicza Izabela Jezierska-Świergiel z fundacji „Itaka”.
Najczęściej popełniane błędy to korzystanie z usług podejrzanych pośredników, podejmowanie nielegalnej pracy, czy też oddawanie dokumentów. W konsekwencji oszukani, a czasem okradzeni pracownicy nie mając za co żyć, popadają w długi, łamią prawo lub stają się bezdomnymi. Aby przestrzec przed tymi zjawiskami „Itaka” uruchomiła specjalną stronę internetową www.bezpiecznapraca.eu
- Aby zapobiegać tym błędom, a jednocześnie przeciwdziałać kolejnym zaginięciom „Itaka” od 6 lat prowadzi program informacyjny Bezpieczna praca. Jego celem jest uświadamianie potencjalnych zagrożeń i wskazywanie sposobów właściwego przygotowania się do wyjazdu – podkreśla Joanna Gogolińska, rzeczniczka fundacji.