Spotkania odbywają się cyklicznie od 15 lat na Dworcu Głównym w rocznicę tragicznej śmierci aktora. Jednak peron III jest w remoncie i uroczystość przeniesiono pod Wytwórnię Filmów Fabularnych. W ścianie gmachu znajdują się pamiątkowe tablice m.in. reżyserów Stanisława Lenartowicza, Wojciecha Jerzego – Hasa i Zbyszka Cybulskiego.
- Mam nadzieję, że w przyszłości uda nam się przeforsować pomysł z zamontowaniem tablicy Marka Hłaski. Ta wielka czwórka tzn. - banda artystyczna spoglądałaby na siebie – powiedziała Wanda Ziembicka – Has, radna i żona zmarłego w 2000 roku Wojciecha Jerzego Hasa.
Na uroczystość przyszli ludzie filmu i osoby, które przyjaźniły się z artystą. Płonącym spirytusem i świeczkami w kieliszkach przypomniano kultową scenę z „Popiołu i Diamentu”, kiedy Cybulski z Adamem Pawlikowskim wspominali poległych żołnierzy. W tle słychać było dialogi i muzykę z filmów, w których zagrał artysta.
- Było coś szalenie ważnego w Zbyszku, w jego naiwności, czystości wewnętrznej. Tego dziś nie ma w dzisiejszych aktorach. Jednym słowem tęsknię za tym, co odeszło, a co było wielkie – mówi Sylwester Chęciński, reżyser.
Po spotkaniu o godzinie 13.30 w Dolnośląskim Centrum Filmowym (dawne kino Warszawa) odbędzie się projekcja filmu „Zbyszek” w reżyserii Jana Laskowskiego.
Zbigniew Cybulski zginął w 1967 roku wskakując do ekspresu jadącego do Warszawy. Po zdjęciach aktor wracał do domu. W ostatniej chwili chciał wskoczyć do pociągu i dostał między wagony.
Aktor przyjeżdżał do Wrocławia, aby zagrać rolę Rodeckiego w filmie pt. „Morderca zostawia ślad”. Akcja sensacyjnego dramatu toczy się w ostatnich godzinach okupacji. Morderca kradnie kartotekę konfidentów gestapo zabijając przy tym prokuratora. Większość filmu kręcono w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu. Dramat reżyserował Aleksander Ścibor-Rylski. Zdjęcia ukończono w 1967 roku. Mimo, że aktor zginął film udało się zakończyć. Głosu do dubbingu Cybulskiemu użyczył Jan Łomnicki.