Panie wieczorem zrobiły zakupy na Bielanach i wsiadły do autobusu jadącego do centrum. Nie miały jednak drobnych i kierowca kazał im opuścić pojazd. Bilet z Bielan do miasta kosztuje 2 zł.
- Usłyszałam, że mam albo pożyczyć pieniądze od pasażerów, albo wysiąść i iść rozmienić pieniądze. Dodam, że to kierowca ma obowiązek posiadać drobne do wydawania reszty, dodatkowo nie jest napisane, że zakup biletów za odliczoną gotówkę - podkreśla Hanna Kilian, mieszkanka Sępolna.
Zdaniem kobiet kierowca był wyjątkowo arogancji. Panie nie chciały jednak opuścić pojazdu z pakunkami, bo następny był za kilkadziesiąt minut.
- Ostatecznie ktoś z pasażerów słysząc zachowanie kierowcy zlitował się i poratował nas 4 złotymi. De facto jak kierowca nie ma pieniędzy do wydawania, to powinien przewieść pasażera gratis, a nie wyrzucać go z autobusu - dodaje pani Hania.
- Na koniec oznajmił, żeby jeśli nam się nie podoba to należy zgłosić skargę do Ikei, bo on tam i tak nie pracuje - informuje jedna z pań.
Kobiety napisały skargę, którą wysłały do przewoźnika. Niestety do dziś nie otrzymały odpowiedzi. W firmie transportowej poprosiliśmy o skomentowanie sprawy.
- W autobusach wiszą informacje, że należy mieć odliczoną kwotę drobnych. Kierowca nie może opuszczać pojazdu, aby rozmienić pieniądze. Musi jeździć zgodnie z rozkładem jazdy - kontruje Mariusz Wszoła, dyrektor do spraw logistyki w firmie Marco - Polo we Wrocławiu.
Panie tłumaczą, że w autobusie nie było takich informacji. Nie ma ich również na stronie firmy.