Teren graniczy z domem nr 68 i zakładem fryzjerskim przy ulicy Bacciarellego. Mieszkańcy od lat zgłaszają problem energetyce i straży miejskiej. Niestety odzewu brak. Przy stacji rośnie potężny dąb, którego jesienią liście przykrywają skwer. Jednak żadna z ekip porządkowych nie chce sprzątać na nie swoim terenie. Zarośnięte miejsce kontrastuje z zadbaną roślinnością w pobliżu domów.
- Tutejsza spółdzielnia mieszkaniowa kosi trawę i na bieżąco utrzymuje porządek. Czysto jest również przy domach jednorodzinnych na Mielczarskiego. Niestety estetykę psuje teren wokół stacji. Kilka lat wcześniej razem z mężem sprzątaliśmy liście z dębu, jednak doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu wyręczać właściciela terenu - tłumaczy Irena Szczebak z ulicy Mielczarskiego.
Kiedy mieszkańcy interweniowali w energetyce. Urzędnik odpowiedział, że w firmie nie ma ekipy sprzątającej.
- Czy tak bogaty zakład nie może na kilka godzin wynająć ludzi, którzy posprzątają teren? - pyta Alina Niemczyńska z pobliskiego zakładu fryzjerskiego.
W takich przypadkach straż miejska w katastrze miejskim ustala właściciela terenu.
- Do zarządcy wysyłamy pisma z prośbą o oczyszczenie terenu. Dotyczy to nie tylko zaśmieconych miejsc, ale również działek porośniętych chwastami - informuje Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej.
Co na to wszystko energetyka? Nieoficjalnie pracownicy grupy Tauron powiedzieli nam, że czasami lepiej, aby teren był porośnięty pokrzywami, bo uniemożliwia to imprezy pod stacjami, które mogą zakończyć się tragicznie.
- Sprawdzę, czy teren rzeczywiście należy do nas. Jeśli okaże się, że tak, podejmiemy odpowiednie działania, aby go oczyścić - zapewniła nas Anna Wojcieszczyk, kierowniczka Działu Komunikacji i Marketingu Grupy Tauron Energia Pro.