
Przemysł zbrojeniowy hitlerowskiego państwa potrzebował olbrzymich ilości strategicznych surowców, a takim była również miedź. Do eksploatacji złóż powołano specjalne stowarzyszenie, noszące nazwę Berg und Huetten Aktiengesellschaft - BUHAG, posiadające główną siedzibę we Wrocławiu. Podjęło ono intensywne prace wydobywcze stosunkowo późno, bowiem w roku 1938.
W skład kompleksu wydobywczo-przeróbczego w pobliżu Bolesławca wchodziła kopalnia Iwiny i Lubichów. Ta sama firma BUHAG w pobliskiej miejscowości Łąka w latach 1940 – 45 wznosiła hutę miedzi, do której urobek z szybów dostarczała mająca kilkanaście kilometrów długości kolejka linowa. Na całej jej trasie rozmieszczono dziesiątki betonowych fundamentów, na nich zaś zainstalowano, ażurowe stalowe słupy, podtrzymujące system lin i cięgieł, łączących poszczególne koleby. podczepione do specjalnych wózeczków.
W połowie trasy między Iwinami a zakładem w Łące pracowało „serce” całego systemu. Jego główny element stanowił wielki silnik elektryczny, poruszany energią dostarczaną za pośrednictwem transformatora, umieszczonego w wymurowanym z cegły budyneczku, do którego doprowadzono sieć energetyczną odpowiedniej mocy.
Motor napędzał nieprzerwanie sunący nad ziemią sznur koleb-wagoników, te zaś w biegu wyrzucały urobek do specjalnie zaprojektowanych zsypów – kanciastych betonowych lejów, usytuowanych wysoko w jednym z głównych budynków fabrycznych huty. Puste wagoniki wracały po kolejne porcje rudy, przy czym ich załadunek również odbywał się w trakcie ruchu linii. Tak zorganizowany, wydajny system zapewnienia hucie stałej dostawy surowca, oparty był jedynie na prostych w istocie rozwiązaniach mechanicznych.
Niegdyś w stacji napędowej był niewielki budyneczek dla dyżurującej obsługi, posiadający skromne zaplecze sanitarne i ogrzewanie, przewidziane na chłodne okresy pracy. Za resztkami pomieszczenia obsługi tkwią dzisiaj w cementowym cokole odcięte palnikiem fragmenty słupa linii przesyłowej wysokiego napięcia.
Gdy drzewa tracą liście, nawet z daleka widać obecnie wysoki, murowany obiekt, kryjący dawniej transformator i silnik. Można tam też znaleźć zatopione w betonowym, podłużnym fundamencie resztki wyciętych stalowych, ramowych podpór głównej konstrukcji. Między nimi za pomocą wielkiego, poziomego koła przeciąganie były niegdyś stalowe cięgła łączące wagoniki. Ich wózeczki poruszały się po imponujących wytrzymałością linach nośnych.
Większość słupów-podpór na trasie umocowano do fundamentów za pomocą solidnych śrub, więc ich demontaż nie wymagał odcinania palnikami, a jedynie odkręcenia nakrętek.
Stacja pod Tomaszowem Bolesławieckim nie była jedynym urządzeniem napędowym, chociaż stanowiła główny element systemu, zapewniającego ruch wózeczków. Dodatkowa podstacja wspomagająca funkcjonowała tuż pod samymi Iwinami oraz po przeciwnej stronie trasy - przy hucie miedzi w Łące.
Minęło ponad osiemdziesiąt lat od zakończenia eksploatacji całego urządzenia, umożliwiającego systematyczne dostarczanie do huty rudy miedzi. Bardzo szybko „zainteresowali” się nim w 1945 roku sowieccy „specjaliści” od demontażu i wywozu wojennych zdobyczy do ZSRS. Zniknął osprzęt kolejki wraz ze wszystkimi słupami podtrzymującymi liny tudzież kratownicowe zabezpieczenia w miejscach, gdzie wagoniki przesuwały się nad ciągami komunikacyjnymi. Dzisiaj tylko mizerne pozostałości po stacji napędowej i liczne betonowe fundamenty słupów świadczą o jej istnieniu.
Pozyskane ostatnio przez Urząd Miasta w Bolesławcu fotografie lotnicze z 1944 roku prezentują też między innymi mały fragment owej kolejki linowej - i to w trakcie jej ruchu. Zdjęcia te potwierdzają, iż system ten był we wspomnianym roku w pełni sprawny i pracował.